wtorek, 13 czerwca 2017

"I wciąż ją kocham" Nicholas Sparks



John, młody żołnierz, nigdy nie zastanawiał się nad swoimi życiowymi wyborami. Bawił się, surfował, podrywał kobiety, nawet zawód żołnierza wybrał spontanicznie. Nie myślał o przyszłości, nie wiedział, czy w ogóle będzie mu dana… Dopóki nie spotkał Savannah. Dopóki jej nie pokochał i nie postanowił założyć z nią rodziny. Dopóki nie został wysłany na front i nie stracił ukochanej.


Nastolatek John nigdy nie zwracał większej uwagi na to, co dzieje się dookoła niego.  Gdy nadchodzi czas na chwilę zastanowienia, uświadamia sobie, że zmarnował kawał życia. Dla uratowania resztek siebie postanawia zaciągnąć się do wojska.  Po kilku latach życia żołnierza wraca do rodzinnego miasteczka, dzięki jednej z przepustek. 

Ku zbiegowi okoliczności wakacje spędza tam również Savannah, która wraz z przyjaciółmi wykonuje tam prace społeczne.  Spędza z Johnem kilka bardzo intensywnych chwil, które na zawsze zmieniają ich życie. Krótka znajomość ciągle zaprząta głowę mężczyźnie, nawet, gdy znajduje się tysiące mil od Ameryki. 

Po kilku latach związku na odległość w końcu nadchodzi ostatni rok służby Johna. Jednak na świecie nie dzieje się dobrze, co tylko pogarsza sprawę między kochankami. 

Nicholas Sparks nie jest moim ulubionym autorem, jednak ta książka mocno do mnie dotarła. Pokazała, że nie wszystko jest tylko białe lub tylko czarne, że może w życiu nie zawsze jest kolorowo, ale są w nim momenty, dla których warto żyć. Istnieją osoby, które mogą nas odmienić, a my powinniśmy im na to pozwolić. Nie zawsze najważniejsze jest nasze szczęście, ale szczęście osoby, na której nam zależy. 

To mądra książka, poruszająca ważne tematy. Naprawdę warto ją poznać, a nawet po jakimś czasie sięgnąć po nią jeszcze raz. Gorąco ją polecam. 

Moja ocena to 9/10. 

Ps.  Channing Tatum na okładce :) 

Ulubiony cytat idealnie opisuje całą historię.



Pozdrawiam cieplutko,
Buziaki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz